jezioro, ugięte zwierciadło kołysania drzew, płynie
pod ich korą, wypłukując soki, złoży każdy szelest,
na dnie, delikatnie, wśród zbutwiałej purpury liści
wszystko co było kiedyś żywe, jest martwe i wabi
obcym, przychodzącym na chwilę wspomnieniem
nim wygładzi zmącone kręgi, z wolna się zapomni.